niedziela, 13 kwietnia 2014

8. Reason

                 

                                                       ***Dwa miesiące później***


  ***Oczami Justina***
       
    Rano obudziła mnie Anastasia ,która tej nocy wyjątkowo miała problem z zaśnięciem.Kręciła się przez cały czas.Rano ponownie zaczęła się nerwowo poruszać.Oparłem się lekko na łokciu,abym mógł na nią spojrzeć.Przyglądałem się jej przez dłuższą chwilę.Oczy miała zamknięte.Po jej wyrazie twarzy mogłem dostrzec,że śni się jej koszmar,z którym próbowała walczyć.Postanowiłem, że ją obudzę,aby oszczędzić jej cierpienia we śnie.
Położyłem dłoń na jej ramieniu,lekko je ściskając.Otwarła powoli przepełnione strachem oczy.Było widać,że jej niebieskie tęczówki próbowały uporać się z promieniami,które przebijały się do naszego pokoju.
-Wszystko w porządku? - zapytałem ochrypłym głosem,bacznie na nią spoglądając.
Na znak odpowiedzi sztucznie się uśmiechnęła,posyłając mi buziaka.Po tym wiedziałem,że czegoś strasznie się przestraszyła.Wolałem nie pytać,co takiego jej się przyśniło,żeby nie przypominać jej o tym zdarzeniu.
-Idę na dół,jeżeli będziesz coś potrzebowała,po prostu krzycz.-powiedziałem ponownie.
Nachyliłem się nad jej ciałem.Głowa Anastasii znajdowała się między moimi dłońmi.Nasze twarze dzieliły milimetry.Zmniejszyłem odległość między naszymi ustami,składając na nich pocałunek.Uśmiechnąłem się do siebie.Podniosłem swój ciężar ciała na podłogę pomieszczenia,ruszyłem w stronę znajdujących się parę metrów drzwi.
   Stojąc przed drzwiami naszej sypialni,uśmiechnąłem się do dziewczyny.Otwarłem je powoli ,tak aby nie obudzić pozostałych domowników. Zacząłem iść w stronę kuchni.Po nie długim marszu przekroczyłem próg ,za którym znajdowało się miejsce,do którego szedłem.Rozglądając się po pomieszczeniu,zobaczyłem że za stołem siedzi Harry i Louis.Postanowiłem,że dosiądę się do kumpli.Spojrzeli na mnie,tak jakby mieli mi coś ważnego do powiedzenia.
- Stary,mam świetny plan - zaczął mówić Harry - patrzyłem na niego ze wzrokiem przerażenia,bo wiedziałem ,że pomysły Harrego dobrze się nie kończą.Kontynuował - Chcesz wiedzieć czy nie? - spytał nerwowo.
Zadawałem sobie w głowie pytanie,czy na prawdę chcę znać ten jego "świetny" pomysł.
-No mów. - powiedziałem bez entuzjazmu.- Mam tylko nadzieje,że nie będę żałować zgodzenia się wysłuchania pomysłu kolegi.
- Nagramy kasety,w których będzie znajdować się każdy z nas - przerwał swój szept.Zależało mu chyba na tym,aby dziewczyny nie słyszały pomysłu wymyślonego przez niego. - Materiał zaczniesz nagrywać ty-spojrzał na mnie,dalej mówiąc - następnie Louis,a na końcu ja. - Wysłuchiwałem wszystkiego powoli,tak aby dobrze zrozumieć słowa przez niego wypowiedziane.
- I co ja tam mam mówić? - Spytałem zupełnie zszokowany pomysłem przyjaciela.Patrzył na mnie głupio się uśmiechając.
- Zniszczymy ją psychicznie do końca,żeby już nigdy nam nie zagrażała.- Przerwał,przyglądając się naszym reakcjom.- kontynuował - Zaczniemy opowiadać od samego początku jak ją poznaliśmy i co zrobiła,tak żeby wiedziała,że od zawsze była głupią suką.- Skończył opowiadać pomysł,który wymyślił.
   Po długich zamysłach zrozumiałem,że to co wymyślił Harry wcale nie było głupie.Wszystko miało coś na celu.Miałem nadzieje,że po tym pomyśle w końcu da nam spokój.Rozwalimy ją do końca,żeby już nigdy nie mogła się podnieść.Dopytywałem Harrego o szczegóły.Ja mam być pierwszy,bo to mnie poznała pierwszego.Wiedziałem,że nie łatwo będzie do tego wszystkiego wrócić,ale warto poświęcić się dla osoby,która tak dużo dla mnie znaczy.
Moja kaseta miała zostać podrzucona pod drzwi Cristine.Tylko mam nadzieję,że dotarze w jej ręce.Później w jej ręce trafi kaseta Loui'a a na końcu Harrego.

                                                                     ****


      Przed sobą na telewizorze ustawiłem kamerę,tak aby było mnie na niej dobrze widać.Naciskając klawisz "play" zacząłem mówić :
 "Pamiętasz mnie jeszcze Cristine? To ja Justin,którego tak zraniłaś,pamiętasz? Wpadłem na pomysł,że Ci to wszystko przypomnę.Zacznę od początku,od miejsca w którym nasza znajomość się rozpoczęła.To była kawiarnia.Siedziałem i sączyłem jakąś kawę,teraz to najmniej istotne,rzecz ważniejsza będzie dalej.Wpadłaś na mnie.Cała zawartość ze szklanki wylała się na moją koszulkę.Patrzyłaś na mnie ze wzrokiem pełnym czułości.Jak już zdjęłaś ze mnie wzrok,podniosłaś dłoń pełną chusteczek,którymi zaczęłam przecierać brudny materiał.Każdy twój ruch obserwowałem bardzo powoli i dokładnie.Zrozumiałem wtedy,że nie chce abyś odchodziła.Gdy twoja ręka przestała wycierać moją koszulkę,przyciągnęłaś sobie krzesło i usiadłaś koło mnie.Pamiętasz?Nie ważne,jedziemy dalej.Zaczęłaś coś gadać zupełnie bez sensu,to mnie w tobie zafascynowało.Byłaś inna,inna niż te pozostałe dziewczyny,którym zależy tylko na jednym.A tu BOOM,okazałaś się taka sama.
Byliśmy razem,kochałem Cię tak mocno,byłem w stanie oddać za ciebie życie,a ty okazałaś się zwykłą dziewczyną,która pragnęła mnie mieć w jednym palcu.Zabawne co? Udało Ci się.
Niech zgadnę,wcale się nie uśmiechasz? A to nic nie szkodzi,może uśmiechniesz się później,ale szczerze wątpię.
Przejdźmy dalej,do tego momentu,o którym nie za bardzo lubię wspominać,ale wierze,że chcesz posłuchać kolejnej części.
Poszedłem do klubu,żeby o tobie zapomnieć,a ja w zamian niestety znów Cię ujrzałem.
Boże jaki ja byłem głupi.To Ty wykorzystałaś mnie dla swoich korzyści,pragnień,a ja nawet tego nie zauważałem.Cóż,czasu nie cofnę.Powracając do nocy w której Cię w tedy zobaczyłem.Nie byłaś sama.Pamiętasz kto to był? Ja bardzo dobrze.Poczekaj,z przyjemnością Ci przypomnę.To był mój najlepszy kumpel Louis.Miałem ochotę go zabić,ale zrozumiałem tamtej wtedy,że to Ciebie trzeba trochę skrzywdzić,a nie jego.On nawet nie wiedział,że ty i ja byliśmy razem.Dobrze powiedziane."Byliśmy razem".
Wyszedłem stamtąd,usiadłem na ławce i do głowy wpadł mi pomysł.Wiedziałem,że tobie również się  spodoba.Czujesz ten sarkazm?To dobrze,tak ma być.Przejdźmy troszeczkę dalej,ominę małe szczegóły o których ty zapewne nie pamiętasz,ale mam nadzieje,że sobie przypomnisz.No to może wejdźmy do tego momentu,gdzie ponownie spotkałem Cię w klubie,strasznie pijaną.Wykorzystałem to i rozpocząłem początek mojego planu.Zasnęłaś,a tym czasem moi koledzy z "pracy" włożyli Cię do samochodu i wywieźli...Poczekaj a pamiętasz gdzie? Tak Cię tylko sprawdzam.Powiem,żeby tobie na wszelki wypadek przypomnieć.To był klub z paniami,które służyły do zabawy.Pomyślałem,że to miejsce jest wymyślone z specialnie dla ciebie,więc,żeby tego nie przedłużać,po prostu pomogłem Ci tam dotrzeć.Pamiętasz jaki był warunek,abyś przeżyła? Próbowałem skrzywdzić cię tak samo jak ty mnie,a co jest najlepsze,udało mi się.Musiałaś oddać się w ręce parunastu facetów,zrobiłaś to bez zastanowienia,co mnie bardzo cieszyło.
Przyglądałem się tobie od samego początku do końca,i wiedziałem,że udało mi się spełnić swój plan.Myślałaś,że nigdy w życiu nie zrobiłbym tobie nic takiego? mieniłem zdanie,okazało się że to ja jestem na zwycięskiej pozycji"

Wyłączyłem kamerę i poszedłem do chłopaków,którzy najwyraźniej wcześniej zaczęli obmyślać,co znajdzie się na ich kasecie.
- Skończyłem. - Wszedłem do kuchni, wyrywając kumpli z ich myśli.
- Ok stary. - Louis wstał i podszedł do mnie. - Teraz moja kolej. - Uśmiechnął się i zabrał ode mnie czarne urządzenie.
- Powodzenia. - Uśmiechnąłem się i usiadłem obok Harrego.

***Oczami Louisa***

Wszedłem do swojej sypialni i rozejrzałem się.Zacząłem rozmyślać,gdzie postawić aparat.Kierując wzrok na wielką szafę,przypomniało mi się,że Ashley ma stojak.Nerowo wyjąłem go i lekko otarłem z warstwy kurzu.Postawiłem stojak na przeciwko łóżka a następnie usiadłem.Biorąc głęboki oddech,wyciągnąłem rękę i wcianąłem czerwony guzik.

"Więc tak.Jak już pewnie wiesz,nagrywamy kasety,by pszypomnieć twoje sukowate wspomnienia.Przedstawiać się nie muszę,doskonale wiesz jak mam na imię.Ale może ci na wszelki wypadek przypomnieć? Dobrze.Mam na imię Louis.Przypomniało ci się coś teraz? Nie wątpię.Mam zamiar przypomnieć ci kilka sytuacji,które nie były miłe dla mnie jak i zarówno dla ciebie. Pierwszą rzeczą było,jak spotkaliśmy się w kinie.Był to piętnasty września,godzina siedemnasta.Dosiadłaś się do mnie,ponieważ miałaś słabe miejsca.Zgodziłem się,wyglądałaś na niewinną i słodką.Cały seans przytulałaś się do mojego ramienia,pod pretekstem,że się boisz.Po zakończeniu filmu,zaprosiłaś mnie do siebie,ponieważ zaczęło padać.Poszedłem z tobą.Zgodziłem się,żebym przenocował u ciebie.Spałem na twojej kanapie.Nadzwyczajnie troszczyłaś się o mnie,rozkochałaś mnie.Następnego dnia poszliśmy na imprezę,bawiliśmy się cudownie.Nikogo nigdy nie kochałem jak ciebie.Zaufałem ci.Ale na twoje nieszczęście - na imprezie znajdował się mój przyjaciel Justin. Nigdy mi nie powiedziałaś,że go znasz,ani tym bardziej,że z nim byłaś.I to był twój błąd.Zniknąłem na chwilę,byłaś przekonana,że poszedłem do łazienki.Ale nie.Rozmawiałem z Justinem.Ty poszłaś się napić.Kiedy wróciłem,nie nadawałaś się już do niczego,a olnego czasu miałaś zaledwie pięć minut.By się zemścić wsypaliśmy ci do drinka środki usypiające.Oczywiście,było to dla ciebie śmiertelne,ale jakimś cudem ci się udało.Pamiętasz to bardzo dobrze,prawda? I jestem przekonany,że dalszą część również trzymasz gdzieś w pamięci.Jeśli się nie mylę,obudziłaś się w ciemnym lesie.Był on ogrodzony drutem kolczastym i był pod napięciem.Wstałaś i próbowałaś uzyskać pomoc od swoich kumpli z gangu,ale ups - ku twoim oczom pokazała się mała,biała karteczka. Zanim opowiem dalej,wytłumaczę ci,skąd to wszystko wiem.Więc,obserwowałem cię i byłem bliżej twojej osoby niż myślisz.
Okej,kontunuujmy. Podniosłaś liścik i z przerażeniem w oczach,zaczęłaś czytać.Doskonale pamiętam,co tam napisałem,a ty? Pozwól,że ci to zacytuję. "Jeśli będziesz próbowała się wydostać to zginiesz.Ogrodzenie jest pod wysokim napięciem,a po drugiej stronie,stoją moi gangsterzy.Powodzenia przy szukaniu drugiej kartki." Gdy skończyłaś czytać,cisnęłaś listem o ziemię,a twój oddech stał się nie równy.Miałaś drobne wskazówki,które prowadziły cię do kolejnej kartki.Na początku radziłaś sobie świetnie,było całkiem łatwo.Znalazłaś telefon komórkowy.Ze zdziwieniem mu się przyglądałaś,był włączony.Nagle wpadłaś na pomysł,by otworzyć tylną klapkę.Słusznie.Było to proste.Niemowlak by to wykonał.Przeczytałaś kartkę z napisem "Dobra dziewcznka.Masz minutę,żeby znaleźć trzeci liścik". O ile się nie mylę,zaczęłaś nerwowo biegać.Tak,dokładnie tak było.Ale teraz nadeszła ta trochę trudniejsza część.Zauważyłaś wrak samochodu.Patrzyłaś się,nie wiedząc co masz zrobić.Usłyszałaś pikanie.Spojrzałaś się na dół i - buuum,niespodzianka. Twoje zadanie polegało na znalezieniu listu w ciągu pół minuty,a jak nie... - Pamiętasz co by się wydarzyło? Odświeżę ci pamięć. Samochód stanął by w ogniu.Wybuch nie dawałby ci szans na przeżycie.A jeśli by ci się udało... miałem ugasić ścieszkę ognia,która powoli szła w stronę samochodu.Na początku wpadłaś na pomysł,aby poszukać w silniku.Błąd.Jak na kobietę z gangu,nie jesteś zbyt bystra.Przeszłaś do środka samochodu.Po bezsensownym szamotaniu się,spojrzałaś na tapicerkę.A jednak czasami myślałaś.Zaczęłaś ją nerowo zdzierać.Tak,bardzo dobrze.Wszyłem tam kartkę,która dawała ci szansę na dalsze życie.Kiedy zobaczyłem,że masz ją w ręku,ugasiłem płomienie i uciekłem do kolejnego miejsca,które było najgorsze.Ale ty o tym jeszcze nie wiedziałaś.odetchnęłaś z ulgą,zapewne myślałaś,że to koniec.Ale niestety.Z zadowoleniem na twarzy pobiegłaś w lewą stronę.Po całkiem długiej wędrówce nie znalazłaś kompletnie nic.Stanęłaś w pustym miejscu.Rozglądałaś się,wyczuwałem w tobie jak się poddajesz.Wiedziałaś,że zginiesz i to nie ma sensu.Położyłaś się i czekałaś na śmierć.Ale proszę.Co znalazłaś obok siebie? Wszystko było przewidziane.Leżał obok ciebie scyzoryk,ale to również nie był przypadek.Podniosłaś go.Kartka wskazywała ci,że masz iść prosto.Ale ponownie nic nie znalazłaś.Po jakimś czasie odkryłaś,że kartka ma drugą stronę.Odwróciłaś ją i zaczęłaś czytać. " Masz piękną bransoletkę.Może wypadałoby sprawdzić co się pod nią kryje?". Zerwałaś grubą bransoletkę.Z tego co mi opowiadałaś,dała ci ją twoja siostra,która chwilę później zmarła.Boli,prawda?Powróćmy do tego,co działo się z tobą.Na nadgarstku zobaczyłaś zaszytą ranę.Okropne? Pamiętasz co w tedy miałaś zrobić? To miało cię wykończyć.Jeśli byś przeżyła,to gratuluję. Dokładnie tak,miałaś wypruć z siebie kartkę.Usiadłaś i zaczęłaś płakać,szukając innego ratunku.Niestety nie miał ci kto pomóc.Przykre. Po chwili wahania się,chwyciłaś za ostry nożyk i zaczęłaś przerywać niteczki,którymi zaszyłem ci ranę.Po wszystkim,wyjęłaś zakrawioną kartkę i oderwałaś sobie rękaw bluzki.To była twoja ulubiona.Niesety. Zacisnęłaś sobie nim rękę,abyś się nie wykrwawiła.Przeżyłaś.Gratulacje.Na tej kartce było mało widać,ale jakoś się doczytałaś.
" Ostatni punkt.Powodzenia,mam nadzieję,że nie jesteś delikatna.Radzę ci pójść w prawo".Miałaś jeszcze trochę nadziei.Pobiegłaś tak,jak ci kazałem.Zauważyłaś coś pod drzewem.Poczułaś,że musisz tam podejść.O to chodziło.Mam powiedzieć co w tedy zobaczyłaś? Tak,to były zwłoki.Bałaś się podejść.Dziwne.Jesteś gangstą,powinnaś być przyzwyczajona.Ale z tego co wiem,jesteś z innego wydziału.Tak mi smutno.Jak zwykle,obok martwego faceta leżała karteczka.Mówiła ona,że musisz z jego oka wydłubać klucz.Był on dla ciebie ostatecznym ratunkiem.Dzięki niemu mogłaś otworzyć bramę.Rozpłakałaś się.Łzy spływały ci strumieniami.Usiadłaś,nie wiedząc co masz robić.Było to dla ciebie zbyt ciężkie.Rozglądałaś się w górę,szukając innego wyjścia,ale wszystko za dobrze zaplanowałem.Chyba wiedziałaś gdzie pracuję.Domyśliłaś się,że innej ucieczki nie ma.Podeszłaś do ciała i nachyliłaś się nad jego twarzą.Nadal płakałaś,byłaś przerażona.Szybkim uchem wbiłaś nóż w jego oko.Zimna kew trysnęła.Byłaś blada.Nie dziwię się.Ale ja już byłem odporny.Musiałaś wkładać palce w oczy.Mówię ci,okropny widok.Ale ja bawiłem się doskonale.W końcu znalazłaś klucz.Ucieszyłaś się.Na twojej twarzy pojawił się uśmiech.Pierwszy raz tej nocy.Pobiegłaś w stronę wyjścia i uciekłaś prosto do swojego domu."
Zatzymałem nagranie.Przetarłem oczy i spojrzałem na zegarek.Nagrywałem wideo dwie godziny.Zrobiło się późno.Zabrałem aparat i zszedłem na dół.
- Gotowe. - Spojrzałem na chłopaków.Na kanapie siedziały dziewczyny.
- Gdzie byłeś? - Spytała Annie,przemieżając mnie ciekawskim wzrokiem.
- Musiałem posprzątać ogródek. - Powiedziałem,odwracając wzrok.
Dziewczyna pokiwała głową i wróciła do oglądania telewizji z koleżankami.
- Teraz ty. - Szepnąłem prawie bezgłośnie i spojrzałem na Harrego.

***Oczami Harrego***

Podniosłem się i skierowałem w stronę sypialni.W głowie układałem po kolei wszystko,co miałem powiedzieć.Ustawiłem czarną kamerę tak,żeby stała na przciwko mnie.Jeszcze raz pomyślałem o wszystkim i włączyłem kamerę.

"Pamiętasz mnie? Bo ja ciebie bardzo dobrze.Już wiesz co się dzieje,więc nie będę ci przedstawiać całej sytuacji.Zamiast tego opowiem ci dosłownie wszystko co się działo.Od początku,kiedy cię poznałem,do końca,kiedy poszłaś do więzienia.Z resztą...trafiłaś tam sama pzez siebie.Chcicałaś się zemścić.Pamiętasz to? Nie wątpię.Wspomnienie do końca życia.Nie wiem czy jeszcze masz gdzieś w spomnieniach,jak to się zaczęło.Ale ja mam.Wszstko pamiętam ze szczegółami i wyraźnie.Poznaliśmy się na imprezie.Nikt mi nie powiedział,że prowadzałaś się z moimi najbliższymi przyjaciółmi.Historia się powtarzała.Rozkochałaś mnie w sobie.Kochałem cię jak nigdy nikogo.Nawet nie wiedziałem,że potrafię darzyć kogokolwiek tym uczuciem.Przekonywałaś mnie,że jestem tym jedynym,że mnie kochasz.A jaka była prawda? Ty dobrze to wiesz. I ja też.Potrzebowałaś mnie tylko do spełniania zachcianek i pragnień.Gdy już ci się znudziłem i nie potrafiłem ci pomóc,znalazłaś sobie nowego,według ciebie,lepszego chłopaka.Moment.Jak on miał na imię? Alex. Tak,pamiętam to.Poszliśmy do klubu i nagle zniknęłaś.Czekałem na ciebie,myślałem,że poszłaś odebrać telefon,do jakiegoś cichego miejsca.Nie było cię godzinę.Nawet dłużej,jeśli pamięć mnie nie myli.W pewnym momencie,musiałem iść do łazienki.A kogo spotkałem w cienkim kortarzu?Dam ci chwilę do przypomnienia.Gotowa? Tak! To byłaś ty i Alex...a co robiliście?Tak,dokładnie.Lizaliście się i macaliście.Wiesz jak to bolało? Oczywiście,że nie.Wiesz co było później.Twój kochanek miał znikome szanse na dalsze życie.Z resztą widziałaś to nie raz.A dlaczego? Bo wszystko to nagrałaś.Nagrałaś,skopiowałaś i oszukałaś mnie.Dałaś mi nagranie,żebym je spalił....ale to była tylko edna z dziesięciu kopii.Dwodów miało nie być.Na twoje nieszczęście kochanie...sama siebie wydałaś.Wpadłaś właśnie ty.Nie było widać mojej twarzy na nagraniu,udało mi się uniknąć kary...jak zwykle z resztą.Skazano ciebie.Ale ty chyba już dobrze wiesz dlaczego.Nagrywanie i rozsyłanie tego.Tak mi bardzo przykro,że nie wiem co powiedzieć.Wieć przejdę do następnej części.Przez parę miesięcy uniknęłaś kratek.Więc ukarałem cię sam.To również napewno masz ciągle w głowie.Piwnica. Chyba wiesz,co robiłaś Annie. Próbowałaś odtworzyć dokładnie to co działo się z tobą.Molestowaliśmy cię.W końcu tego bardzo chciałaś.Żeby ktoś ci włożył.Spęłniliśmy twoje pragnienia.Byłaś zadowolona? Oczywiście,że nie.Tak właśnie miało być.Nikt ci nie mół pomóc. Pamietasz. Tak samo było z Annie.Po parunastu dniach udało ci się uciec.Ledwie zdążyłaś dojść do domu i odwiedzili cię panowie policjanci.A co chcieli? Zabrać cię za kratki.Właśnie tak.Nikt ci nie wierzył i nikt nie chciał cię słuchać.Wszyscy myśleli,że nie żyję.Zostałaś skazana na pięć lat.Osądzono cię również o molestowanie.Jakże mi smutno.Tak zakończyła się nasza historia.Mam nadzieję,że dobrze bawiłaś się,kiedy wysłuchiwałaś naszych opowieści."
Wyłączyłem kamerę i zszedłem na dół.Dziewczyny patrzyły się na mnie ze zdziwieniem.Nie chciałem,aby wiedziały co knujem.Nie chcieliśmy przypominać o sytuacji i roztrząsywać tematu.Wszystko się układało. Podszedłem do Justina i szturchnąłem go w ramię.
- Możemy jechać. - Powiedziałem cicho.
Justin wstał i chwycił za kluczyki od samochodu Louisa.
- Musimy pojechać po mleko. - Powiedział Justin,patrząc na Anastasię.
- Ale my kupiłyśmy wczoraj mleko. - Urwała. - Trzy kartoniki. - Już się skończyło.Kac robi swoje. - Justin uśmiechnął się sztucznie i wyszliśmy z domu.
- Pamiętasz jak jechać? - Spytałem,patrząc na Louisa.
- Oczywiście,tego się nie da zapomnieć. - Uśmiechnął się i wcisnął pedał gazu.
W prędkości światła dojechaliśmy do lekko różowego domu z dwoma piętrami.Podszedłem do drzwi,położyłem wszystkie trzy kasety na jej jasną wcieraczkę,a następnie zapukałem.Kiedy usłyszałem ciche kroki,uciekłem do samochodu i odjechaliśmy.
W drodze powrotnej,układaliśmy kolejny plan jak ukryć wszystko przed dziewczynami.
                   
                           

4 komentarze:

  1. WoW świetny czekam na nn
    @Mrs_Ola_Bieber

    OdpowiedzUsuń
  2. łooooooo tego sie nie spodziewałam
    Genialny rozdział
    Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  3. wooow,dużo się dzieje i jest świetny x czekam na następny :)

    @maooho

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na dalsze rozdzialy z niecierpliwoscia ;**

    OdpowiedzUsuń